Newsy

Od 2015 r. zakup mieszkania na kredyt z 10-proc. wkładem własnym. Nowy wymóg może wpłynąć na ożywienie rynku wynajmu

2014-12-17  |  06:20

Po 1 stycznia zaciągnięcie kredytu na zakup mieszkania będzie wymagało 10-proc. wkładu własnego. Odsetek ten będzie stopniowo wzrastał do 2017 roku, co ograniczy grupę osób, które stać na własne mieszkanie. Tym samym będzie rósł rynek wynajmu – oceniają eksperci. I podkreślają, że to dobry czas na inwestycje w lokale na wynajem. Stopa zwrotu może sięgać średnio 10 proc. rocznie.

Zmiany socjologiczne w społeczeństwie sprawiają, że zapotrzebowanie na nieruchomości na wynajem będzie rosło. Mamy coraz więcej emigrantów, a ze względu na potrzebę bycia mobilnym wielu ludzi pragnie mieszkać w mieszkaniach wynajętych, a nie własnych – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Artur Kaźmierczak, prezes zarządu Mzuri CFI1, spółki zajmującej się grupowym inwestowaniem w nieruchomości.

Czynnikiem hamującym hossę na rynku transakcji kupna nieruchomości będzie Rekomendacja S Komisji Nadzoru Finansowego, która od 1 stycznia 2015 r. wprowadza konieczność posiadania 10 proc. wartości nabywanego lokalu (w 2014 roku było to 5 proc.) Warunek wpłaty własnych środków będzie stopniowo rósł o 5 proc. co roku, aż do osiągnięcia 20 proc. w 2017 r. Przepis mający na celu wzrost bezpieczeństwa kredytobiorców, może wpłynąć na słabnący rynek kupna-sprzedaży i zwrócić uwagę klientów na możliwość wynajmu.

Jak podkreśla Artur Kaźmierczak, do 10-proc. obowiązkowego wkładu własnego klient musi doliczyć jeszcze koszty transakcyjne, takie jak podatek od czynności cywilno-prawnych, taksę notarialną i być może prowizję. Wtedy finalne koszty mogą wynieść nawet 15 proc. wartości mieszkania.

To w naturalny sposób sprawia, że części osób, które chciałyby kupić mieszkanie, nie będzie na to stać, więc będą wynajmować – podkreśla Kaźmierczak.

To z kolei może być dobrym prognostykiem dla rynku wynajmu, a tym samym dla osób, które są zainteresowane inwestycją w lokal do wynajęcia.

Wydaje się, że 2015 rok będzie dobrym rokiem na rynku nieruchomości. Już w połowie tego roku było widać, że rynek pierwotny ruszył, deweloperzy przyspieszyli sprzedaż i rozpoczynają nowe inwestycje. Za rynkiem pierwotnym pójdzie rynek wtórny, bo zawsze mieszkania używane podążają cenowo za mieszkaniami nowymi i wydaje się, że będzie spory napływ kapitału na ten rynek w związku z bardzo niskim poziomem stóp procentowych. Trudno jest znaleźć inną tak bezpieczną i  jednocześnie przynoszącą tak dobry zwrot inwestycję – tłumaczy prezes Mzuri CFI1.

Ceny nieruchomości i ewentualne stopy zwrotu różnią się w zależności od miasta. Jak wyjaśnia Kaźmierczak, Warszawa ma najdroższe nieruchomości i oferuje relatywnie niskie stopy zwrotu, ale za to jest rynkiem bardzo bezpiecznym.  Kraków i Łódź oferują znacznie wyższe stopy zwrotu przy tańszych cenach obiektów, a jednocześnie relatywnie ustabilizowanym rynku.

Według branżowego serwisu PolishProperty.eu prognozowana przeciętna rentowność z inwestycji w nieruchomości na wynajem w Polsce w 2014 r. wyniesie 4,15 proc. netto. Dane jednak uwzględniają ryzyko, że przez 1,5 miesiąca mieszkanie pozostanie niewynajęte. Eksperci wskazują na najwyższy zwrot z inwestycji spośród dużych miast we Wrocławiu (4,71 proc.), a najniższy w Łodzi (4,08 proc.). Warszawa plasuje się w środku stawki z wartością 4,47 proc. przeciętnej rentowności z inwestycji, którą właściciel oddaje w najem.

– Mzuri CFI1 powstało z myślą o osobach, których nie stać na zakup nieruchomości w celu np. jej wynajmu. Nasza oferta skierowana jest do inwestorów, którzy posiadają kilkadziesiąt tysięcy złotych w portfelu – tłumaczy Kaźmierczak. – Mamy ambicję, aby osiągać rocznie 10 proc. stopy zwrotu przed opodatkowaniem, jest to realistyczny cel przy selektywnym wyborze nieruchomości – przekonuje.

Firma pozwala na lokowanie środków w nieruchomości i działa na wzór funduszu inwestycyjnego. Jeden inwestor nie może objąć w spółce udziałów większych niż 80 tys. zł. Jednocześnie jej udziałowcem można zostać, wpłacając już 10 tys. zł. Mzuri CFI1 zamierza poszukiwać nieruchomości w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. Najlepiej w atrakcyjnym położeniu i kiepskim stanie. Po ich wyremontowaniu poszczególne mieszkania w kamienicy mają być sprzedawane po konkurencyjnych cenach. Prezes podkreśla, że spółka będzie potem dzielić się zyskami ze wspólnikami. Nabór do pierwszej inwestycji potrwa do końca 2014 roku.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Regionalne

Start-upy mogą się starać o wsparcie. Trwa nabór do programu rozwoju innowacyjnych pomysłów na biznes

Trwa nabór do „Platform startowych dla nowych pomysłów” finansowany z Funduszy Europejskich dla Polski Wschodniej 2021–2027. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wybrała sześć partnerskich ośrodków innowacji, które będą oferować start-upom bezpłatne programy inkubacji. Platformy pomogą rozwinąć technologicznie produkt i zapewnić mu przewagę konkurencyjną, umożliwią dostęp do najlepszych menedżerów i rynkowych praktyków, ale też finansowanie innowacyjnych przedsięwzięć. Każdy z partnerów przyjmuje zgłoszenia ze wszystkich branż, ale także specjalizuje się w konkretnej dziedzinie. Jest więc oferta m.in. dla sektora motoryzacyjnego, rolno-spożywczego, metalowo-maszynowego czy sporttech.

Transport

Kolej pozostaje piętą achillesową polskich portów. Zarządy liczą na przyspieszenie inwestycji w tym obszarze

Nazywane polskim oknem na Skandynawię oraz będące ważnym węzłem logistycznym między południem i północą Europy Porty Szczecin–Świnoujście dynamicznie się rozwijają. W kwietniu 2024 roku wydano decyzję lokalizacyjną dotycząca terminalu kontenerowego w Świnoujściu, który ma szansę powstać do końca 2028 roku. Zdaniem ekspertów szczególnie ważnym elementem rozwoju portów, podobnie jak w przypadku innych portów w Polsce, jest transport kolejowy i w tym zakresie inwestycje są szczególnie potrzebne. – To nasza pięta achillesowa – przyznaje Rafał Zahorski, pełnomocnik zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście ds. rozwoju.

Polityka

Projekt UE zyskuje wymiar militarny. Wojna w Ukrainie na nowo rozbudziła dyskusję o wspólnej europejskiej armii

Wspólna europejska armia na razie nie istnieje, a w praktyce obronność to wyłączna odpowiedzialność państw członkowskich UE. Jednak wybuch wojny w Ukrainie, tuż za wschodnią granicą, na nowo rozbudził europejską dyskusję o potrzebie posiadania własnego potencjału militarnego. Jak niedawno wskazał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, Europa powinna mieć własne siły szybkiego reagowania i powołać komisarza ds. obronności, ponieważ stoi obecnie w obliczu największych wyzwań od czasu zakończenia II wojny światowej. – Musimy zdobyć własną siłę odstraszania i zwiększać wydatki na obronność – podkreśla europoseł Janusz Lewandowski.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.