Newsy

Warszawska giełda skonsumowała już zwycięstwo PiS-u w wyborach. Ceny akcji uwzględniają zmianę rządu

2015-10-09  |  07:45
Mówi:Jarosław Antonik
Funkcja:członek zarządu odpowiedzialny za inwestycje i rozwój produktów
Firma:KBC TFI
  • MP4
  • Wynik wyborów parlamentarnych, który będzie zgodny z obecnymi sondażami, nie powinien wywołać poważniejszej reakcji inwestorów. Dużych zmian notowań akcji można oczekiwać, gdy wyborcy zaskoczą rynek. Ewentualne zwycięstwo PO oznaczałoby wzrosty, a brak wyraźnego zwycięzcy spadki cen. Ewentualna zmiana koniunktury na polskiej giełdzie wymaga jednak poprawy nastrojów także na światowych rynkach.  

    Po zwycięstwie w wyborach prezydenckich kandydata PiS-u ceny akcji na warszawskiej giełdzie zaczęły spadać. Obecne sondaże wskazują, że także wybory parlamentarne wygrają kandydaci Prawa i Sprawiedliwości, a ugrupowanie to stworzy nowy rząd. W rezultacie od pierwszej po wyborach prezydenckich sesji na warszawskiej giełdzie,  25 maja, WIG20 stracił ponad 20 proc. To oznacza, że inwestorzy uwzględnili już w swych wycenach zmianę rządu.

    – Sondaże jak do tej pory wskazują dosyć jednoznaczny wynik, więc inwestorzy pewnie już zdążyli to uwzględnić w swoich portfelach – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Jarosław Antonik, członek zarządu odpowiedzialny za inwestycje i rozwój produktów KBC TFI. – Sądzę, że jeśli wynik okazałby się niezgodny z prognozami, czyli Platforma Obywatelska odzyskałaby pole i wygrała te wybory, to byłby to przynajmniej dla części inwestorów dobra informacja, gdyż nie ma tego czynnika ryzyka.

    Z punktu widzenia inwestorów obecnie rządząca partia jest dobrze znana i wiadomo, czego można po niej oczekiwać. Najgorszym scenariuszem natomiast byłoby – według Jarosława Antonika – takie rozstrzygnięcie, które spowodowałoby chaos na scenie politycznej. Brak wyraźnego zwycięzcy, jednoznacznego wskazania przez wyborców ugrupowania, które ma stworzyć rząd, mogłoby oznaczać kolejną falę spadków.

    Jeśli okazałoby się, że sytuacja jest trochę patowa, czyli że żadne z ugrupowań nie jest w stanie samodzielnie rządzić i kolejna pozycja w parlamencie będzie należała do jakiejś nowej partii czy do partii o dosyć radykalnym programie lub bez programu, bo to też wiadomo, że są takie ugrupowania, które chcą startować w wyborach, to to jest oczywiście duży czynnik ryzyka i wtedy reakcja rynku powinna być silniejsza i bardziej negatywna – ocenia Jarosław Antonik.

    Takie scenariusze są jednak mało prawdopodobne i zdaniem członka zarządu KBC TFI odpowiedzialnego za inwestycje i rozwój produktów po wyborach nastroje na warszawskiej giełdzie powinny się uspokoić. Biorąc pod uwagę skalę spadków z ostatnich miesięcy, takie uspokojenie może oznaczać powrót do wzrostów cen akcji.

     Patrząc na wyceny niektórych spółek, można sądzić, że ta korekta, z którą mamy teraz do czynienia, stwarza dobry moment do budowania portfela. Należy jednak porzucić dążenie do tego, żeby ten portfel zbudować w jednym momencie i że się trafi w te najatrakcyjniejsze ceny.

    Obecnie jest bardzo prawdopodobne, że na scenie politycznej nie stanie się nic zaskakującego i wyniki wyborów nie będą odbiegały od tego, na co obecnie wskazują sondaże. Problemem jest jednak to, że nie tylko sytuacja na scenie politycznej wywołuje niepokój inwestorów. Obserwują oni też spowolnienie gospodarcze w Chinach, pękniętą bańkę spekulacyjną na chińskiej giełdzie, spadki na giełdach zachodnich, problemy Volkswagena czy spadające ceny surowców.

    Na giełdę w ostatnim czasie nie tylko wpływały czynniki lokalne, do których należy zaliczyć okres kampanii wyborczej i składanych obietnic, lecz także czynniki zewnętrzne, które w niektórych przypadkach nawet silniej oddziaływały na sektory niż czynniki lokalne zwraca uwagę Jarosław Antonik, członek zarządu odpowiedzialny za inwestycje i rozwój produktów KBC TFI. Dlatego niekoniecznie bym tutaj czekał z inwestycjami na rozstrzygnięcie wyborcze. 

    Czytaj także