Newsy

SII: Przeciętny inwestor indywidualny jest coraz bogatszy, ma więcej spółek i coraz dłuższy horyzont inwestycji. Średnia wartość jego portfela to około 30 tys. zł

2014-10-31  |  08:00

Wartość portfela przeciętnego inwestora indywidualnego na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie wynosi nieco ponad 30 tys. zł. Jak jednak wynika z badań Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII) z roku na rok jest ona coraz większa, podobnie jak liczba posiadanych spółek. W porównaniu z inwestorami na rozwiniętych rynkach Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych różnice wciąż są ogromne. Zdaniem dr. Michała Masłowskiego ze SII z roku na rok będą one jednak coraz mniej wyraźne.

Według Giełdy Papierów Wartościowych (GPW) na rynku głównym przeważają inwestorzy zagraniczni, którzy w pierwszej połowie br. wygenerowali 49 proc. obrotów. Udział krajowych instytucji finansowych (przede wszystkim podmiotów świadczących usługi animatorów oraz funduszy inwestycyjnych) wyniósł 38 proc. Jedynie za 13 proc. obrotów na rynku głównym akcji odpowiadali inwestorzy indywidualni. W stosunku do tego samego okresu ubiegłego roku ich udział zmniejszył się o 1 pkt proc.

Jak wynika z przeprowadzanych cyklicznie badań Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, największą grupę uczestników rynku w tym segmencie (ponad 90 proc.) stanowią mężczyźni w wieku ok. 38 lat, z wyższym wykształceniem, obecni na rynku od ok. ośmiu lat.

Przeciętny inwestor indywidualny ma zaangażowane na giełdzie około trzydziestu kilku tysięcy złotych, jego horyzont inwestycyjny wynosi około roku – mówi w rozmowie z agencją Newseria Inwestor dr Michał Masłowski, wiceprezes zarządu SII. – Nie jeździ na walne zgromadzenia spółek giełdowych ani nie uczestniczy w spotkaniach zarządów.

W porównaniu z rozwiniętymi rynkami Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, jak twierdzi dr Masłowski, różnice są ogromne.

Na rynkach zachodnich taki przeciętny inwestor indywidualny – Niemiec, Belg, Francuz, Anglik czy Amerykanin – ma około pięćdziesięciu paru lat, na tamtejszych giełdach inwestuje bowiem bardzo dużo emerytów i rencistów – mówi dr Masłowski. – W Polsce stanowią oni około 7 proc. inwestorów, na rynkach zachodnich – solidne kilkadziesiąt.

Zdaniem Masłowskiego różnica w zachowaniu i sposobach inwestowania wynikają z tego, że zaawansowani wiekiem inwestorzy indywidualni na rynkach zagranicznych nie borykają się z takimi problemami życia codziennego, jak 38-latkowie w Polsce.

Krajowy inwestor indywidualny w tym wieku pracuje, ma dzieci, buduje dom i zajmuje się tego rodzaju obowiązkami, a nie inwestowaniem na giełdzie wskazuje dr Masłowski. – Natomiast Niemiec dzieci ma odchowane, dom wybudowany i – to najważniejsza różnica – ma pieniądze, które może zainwestować. W związku z tym ma także czas na to, by uczestniczyć w spotkaniach z zarządami spółek, jeździć na walne zgromadzenia akcjonariuszy itp.

Z czasem jednak ten wizerunek przeciętnego, krajowego inwestora indywidualnego wyraźnie się zmienia. W latach 90. ubiegłego wieku, jak informuje wiceprezes zarządu SII, w tej grupie przeważali nastawieni na osiągnięcie szybkiego zysku spekulanci. Dzisiaj coraz więcej jest inwestorów długoterminowych, których horyzont lokowania kapitału w akcje, obligacje i instrumenty pochodne jest dłuższy.

Obserwujemy to zjawisko przynajmniej od kilku lat, bardzo powoli, ale widać taką tendencję – przekonuje dr Masłowski. – Będziemy się zrównywali pod tym względem z rynkami zachodnimi, przeciętny, polski inwestor coraz bardziej będzie przypominał Niemca, Belga czy Francuza. Ale musi upłynąć jeszcze około 15-20 lat.

Portfel krajowego inwestora indywidualnego, jak informuje dr Masłowski, jest coraz grubszy, zarówno pod względem wartości, jak i liczby posiadanych udziałów w spółkach. Jak wynika z danych GPW, już obecnie stanowią oni największą grupę inwestorów na rynkach NewConnect (62 proc.), instrumentów pochodnych (46 proc.) oraz opcji (48 proc.).

Przeciętny polski inwestor indywidualny ma z roku na rok coraz więcej pieniędzy i spółek w portfelu, wydłuża się także czas inwestowania na giełdzie – zauważa dr Masłowski. – Także pod tym względem widać tendencję równania do rynków światowych. Tego, niestety, nie da się zrobić w chwilę. Nie doskoczymy z dnia na dzień do zachodnich standardów. Mam taką teorię, że inwestowanie na giełdzie w Polsce będzie powszechne, a długi horyzont zacznie cechować polskiego inwestora wtedy, kiedy ci, którzy mieli 18 lat w dniu rozpoczęcia działalności giełdy, będą mieć 58-60 lat. Musi to więc jeszcze trochę potrwać.

Czytaj także