Newsy

A. Rzońca (TEP): W światowej gospodarce nadchodzą trudne czasy. Słaby złoty uniemożliwi ochronę polskich interesów

2016-08-16  |  06:50
Mówi:Andrzej Rzońca
Funkcja:przewodniczący Rady
Firma:Towarzystwo Ekonomistów Polskich
  • MP4
  • Problemem światowej gospodarki jest rosnący dług. Zdaniem byłego członka RPP od przyszłego roku może to zacząć powodować kryzysy finansowe w różnych częściach globu, co będzie się odbijać także na polskiej gospodarce. Tymczasem w przeciwieństwie do czasów sprzed dekady w razie zawirowań będzie ona bezbronna, bo słaby złoty nie daje dziś możliwości amortyzacji wstrząsów.

    – Jesteśmy w bardzo turbulentnym otoczeniu. Gospodarka chińska się chwieje, wciąż grozi jej twarde lądowanie. Chiny zadłużyły się mniej więcej tak jak Japonia na początku lat 90., tyle tylko, że Chiny mają niższy dochód na mieszkańca – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Andrzej Rzońca, przewodniczący Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Dzisiaj wśród krajów o niskim umiarkowanym poziomie dochodu na mieszkańca, do których wciąż zaliczają się Chiny, nie sposób znaleźć kraj, w którym dług byłby równie wysoki.

    Zgodnie ze słowami Davida Liptona z MFW chiński dług łącznie stanowi 225 proc. PKB, z czego zadłużenie rządu oraz gospodarstw domowych łącznie stanowi tylko 80 pkt proc. Reszta to gigantyczne długi przedsiębiorstw. Z tego ponad połowę stanowi zadłużenie firm państwowych, które wytwarzają jedynie nieco ponad jedną piątą produkcji przemysłowej. 

    – Przedsiębiorstwa chińskie mają problemy z obsługą swojego zadłużenia. Dzisiaj 14 proc. długu przypada na przedsiębiorstwa, które nie są w stanie spłacać nawet odsetek od długu z wypracowanych przez siebie nadwyżek, mimo że stopy procentowe w Chinach są rekordowo niskie – komentuje Rzońca. – W niektórych sektorach ten odsetek długu przypadający na przedsiębiorstwa niezdolne do spłaty nawet odsetek z własnych nadwyżek finansowych dochodzi do 40 proc. Mamy bardzo dużą gospodarkę, która ma bardzo duże problemy.

    Problemem są według ekonomisty także inne rynki wschodzące, głównie w Ameryce Łacińskiej, gdzie zadłużenie wzrosło po 2009 roku mimo nauczki w postaci kryzysu finansowego.

    – W Ameryce Łacińskiej 60 proc. przedsiębiorstw ma kredyt w dolarach, mimo braku przychodów w dolarach. Popularnością ten kredyt cieszył się zwłaszcza w sektorze budowlanym, który przecież nie ma w Ameryce Łacińskiej przychodów w dolarach – daje przykład Andrzej Rzońca. – Mamy całe mnóstwo punktów zapalnych, przy czym wśród gospodarek wschodzących nie tylko w Chinach pojawiają się problemy ze wzrostem.

    Jak mówi, dzisiaj liczba gospodarek wschodzących, które rosną szybciej niż Stany Zjednoczone, jest najniższa od 2000 roku, a lawinowo przybywa krajów, w których tempo rozwoju gospodarczego słabnie trzeci rok z rzędu. Przypomina także, że od przyszłego roku zacznie rosnąć wartość obligacji do wykupu przez właśnie te gospodarki.

    – Mamy spore zagrożenie różnymi kryzysami finansowymi w naszym otoczeniu, raczej trudno oczekiwać spokojnych czasów – przestrzega były członek RPP. – Należałoby się przygotowywać na trudne czasy, tymczasem finanse publiczne w naszym kraju na te trudne czasy są gorzej przygotowane niż w 2007 roku, kiedy nie byliśmy dobrze przygotowani na globalny kryzys finansowy.

    Zasadniczą różnicą jest pozycja złotego, który w stosunku do euro jest dziś o niemal 10 proc. słabszy niż dekadę temu, a w stosunku do rekordowego umocnienia z sierpnia 2008 roku jest mniej wart o jedną czwartą. Choć cieszy to eksporterów, to psuje interesy importerom oraz narusza budżety domowe zadłużonym we frankach i euro. Dzięki silnej walucie pod koniec pierwszej dekady obecnego wieku NBP miał pole do interwencji walutowych, które amortyzowały wpływ światowego kryzysu na polską gospodarkę. Dziś tego bufora już nie ma.

    – Dalsze osłabienie złotego w przypadku jakichś wstrząsów w naszym otoczeniu niewiele pomoże już eksporterom –  zauważa Andrzej Rzońca. – Dzisiaj jedna umowa na sto generuje straty eksporterom, natomiast silnie uderzy w pozostałych. W efekcie w odróżnieniu od 2007 i 2008 czy 2009 roku ewentualne osłabienie kursu złotego w reakcji na jakiś wstrząs może wzmacniać ten wstrząs, a nie go amortyzować.

    Czytaj także