Newsy

A. Dakowicz (AgioFunds TFI): atrakcyjne stopy zwrotu mogą obecnie przynieść tylko akcje i nieruchomości

2017-01-19  |  07:00

Po kilku latach skłonności inwestorów do możliwie bezpiecznych aktywów takich jak fundusze pieniężne czy obligacje nadchodzi czas na poszukiwanie szans na rynku akcji. W minionym roku takowych nie brakowało, jednak w obliczu zmiany w polityce stóp procentowych inwestorzy powinni się chętniej zwracać w stronę akcji. Zdaniem Adama Dakowicza, prezesa AgioFunds TFI, atrakcyjne będą zwłaszcza papiery rynków rozwijających się, także Polski.

– Wyhodowaliśmy swego rodzaju bombę na rynkach finansowych, to jest kwestia oczywiście bardzo nieortodoksyjnej polityki monetarnej prowadzonej najpierw przez bank amerykański, później przez inne banki i kontynuowany ciągle program luzowania, i w Europie, i w Japonii – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Adam Dakowicz, prezes zarządu AgioFunds TFI. – On oczywiście przejściowo zaradził innym trudnościom, które na tych rynkach się pojawiły, natomiast takim znakiem zapytania jest wychodzenie z tej polityki. I mam wrażenie, że właśnie tutaj pod koniec 2016 roku doszło do swego rodzaju symbolicznych zmian, które by wskazywały, że być może wchodzimy w proces odwrotny.

Podkreśla, że ma na myśli nie tylko podwyżkę stóp procentowych przez Fed, do której doszło w połowie grudnia, lecz także widoczny już od października trend przeceny obligacji skarbowych, zarówno amerykańskich, polskich, jak i niemieckich. Polskie dziesięciolatki, jeśli pominąć grudniową korektę, są najtańsze od połowy 2014 roku, podobnie jak amerykańskie.

– Wydaje się, że doszliśmy na razie do takiego momentu, gdzie właśnie można dyskutować, czyli mija wieloletnia linia trendu spadkowego, już została złamana, czy jeszcze jesteśmy przed tym przełamaniem, ale niewątpliwie, gdyby do tego doszło, to można by mówić o swego rodzaju przełomie i takim długofalowym odwróceniu dotychczasowego kierunku, poruszania się poszczególnych klas aktywów – zauważa Dakowicz.

Prezes AgioFunds TFI wnioskuje, że być może czas bezpiecznych instrumentów powoli dobiega końca, bo ich wyceny stały się nieatrakcyjne. Najpierw spotkało to lokaty bankowe, następnie obligacje skarbowe, a obecnie dzieje się tak z długiem korporacyjnym. Według Analiz Online od stycznia do listopada 2016 fundusze obligacji korporacyjnych przyniosły stopę zwrotu na poziomie 2,3 proc. Dłużne amerykańskie uniwersalne dały zarobić niemal 11 proc., co było drugą najlepszą klasą aktywów na rynku, ale tylko dzięki mocnemu dolarowi, bo wzrost liczony w amerykańskiej walucie wyniósł 4,4 proc. Fundusze dłużne polskich papierów skarbowych straciły natomiast 0,4 proc.

– Powiedziałbym, że kolejne klasy aktywów na przestrzeni ostatnich lat były eliminowane z tego spektrum, które można by rozważać, oszczędzając czy inwestując pieniądze. I dziś w moim przekonaniu w praktyce pozostają akcje jako te, które mogą być atrakcyjne, ewentualnie bezpośrednio wynajmowane nieruchomości, kupowane z zamiarem uzyskiwania czynszu – przekonuje prezes AgioFunds TFI. – W przypadku nieruchomości komercyjnych uzyskiwać 7–8-proc. stopy zwrotu. Więc w tych dwóch segmentach upatrywałbym jakichś okazji inwestycyjnych.

Choć w 2016 roku inwestorzy nadal chętnie kierowali się w stronę rynku dłużnego, ostrożnie podchodząc do inwestowania w akcje, to jednak warszawski indeks giełdowy zarobił w ubiegłym roku ponad 10 proc., głównie dzięki spółkom średniej wielkości. I choć to wzrost zbliżony do tego, jaki stał się udziałem amerykańskiego indeksu S&P 500, to ten ostatni bił w zeszłym roku rekordy wszech czasów, podczas gdy WIG-owi do historycznych poziomów brakuje jednej czwartej wartości. Rosyjski RTS, który od początku 2016 roku wzrósł o 40 proc., nie jest jeszcze nawet w połowie drogi do życiowych rekordów, podobnie jak WIG20, który w ubiegłym roku poprawił się ledwie o kilka procent.

– Na przestrzeni ostatnich lat rozszerzyły się nam takie nożyce między rynkami rozwiniętymi a rynkami wschodzącymi. Próbuję sobie analizować wieloletnie stopy zwrotu, wieloletnie poziomy wycen, to niewątpliwie jest tak, że rynki dojrzałe są bardzo zaawansowane w zwyżce i są drogie, a rynki wschodzące, w tym rynek polski, nawet pomimo tegorocznej zwyżki, są relatywnie tanie i z punktu widzenia takiej wieloletniej tendencji atrakcyjne – uważa Adam Dakowicz. – Wydaje mi się, że tu dojdzie do swego rodzaju wyrównania, czyli krótko mówiąc, zakładając ogólnie pozytywny trend dla rynków akcyjnych, myślę, że rynki rozwinięte będą tym słabszym ogniwem, a rynki rozwijające się mają szanse być całkiem dochodowe, zyskowne i perspektywiczne.

Czytaj także