Newsy

Polska giełda nie najgorzej wypada na tle europejskich indeksów. Problemem są duże spółki

2016-07-25  |  07:00

Choć rekordy na Wall Street padają niemal codziennie, a WIG20 od swoich szczytów sprzed 9 lat odległy jest o ponad połowę, polscy inwestorzy wcale nie są skazani na straty. Jak przekonuje Łukasz Bugaj z DM BOŚ, europejskie indeksy również daleko odeszły od swoich najlepszych osiągnięć, a niektóre indeksy na GPW radzą sobie całkiem nieźle. Problemem są blue chipy.

– Kondycja polskiej giełdy jest zróżnicowana, trudno jest generalizować, ponieważ inaczej zachowują się duże spółki, które są właśnie najsłabszym komponentem naszej giełdy – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ. – Natomiast mniejsze czy średnie spółki są w lepszej sytuacji. I też należy pamiętać o tym, że jednak najbardziej eksponowany indeks WIG20 jest obciążony również wysokimi dywidendami wypłacanymi przez spółki, które nie są uwzględniane przez ten indeks.

Indeks największych spółek w ciągu trzech lat stracił niemal 22 proc., w ciągu pięciu – ponad 34 proc., a do rekordów z jesieni 2007 r. brakuje mu więcej niż połowę. Tymczasem WIG jest praktycznie na tym samym poziomie co pięć lat temu i trzy lata temu.

– Warto również powiedzieć o najmniej popularnym indeksie jak indeks cenowy całego rynku, on zawiera wszystkie spółki notowane na parkiecie, które są w równej wadze – mówi Bugaj. – Czyli te największe podmioty istotnie nie ważą w tym indeksie i on jest całkiem niedaleko swoich maksimów od kilku lat. W tym kontekście jest całkiem nieźle, tylko że tego nie widać tak bardzo, ponieważ te podmioty może nie są najbardziej znane.

Indeks cenowy całego rynku znajduje się blisko poziomu sprzed pięciu lat (gdy na początku sierpnia 2011 r. zaczęła się gwałtowna przecena) i od przełomu 2012 i 2013 roku praktycznie non stop rośnie. Do maksimów z 2007 roku ma jednak równie daleko jak WIG20. Natomiast na Wall Street rekordom nie ma końca. S&P 500 jest już niemal 200 pkt od poziomu 2000 pkt. Na szczytach jest Dow Jones i nawet Nasdaq od maksimów sprzed roku dzieli tylko krok.

– Jeżeli porównamy się do najsilniejszej giełdy, to niestety jesteśmy słabsi, i to jest widoczne – przyznaje analityk DM BOŚ. – Natomiast, jeżeli porównamy się do Europy Zachodniej, to tutaj te różnice nie są aż tak duże, szczególnie na poziomie średnich spółek. mWIG40 bardzo podobnie zachowuje się choćby jak niemieckie spółki, ale może to wynikać po części z tego, że eksport bardzo się rozwinął na Zachód i te powiązania gospodarcze istnieją.

Indeks DAX najlepsze dni przeżywał w kwietniu ubiegłego roku, a jego obecne poziomy są o niemal jedną piątą niższe. Tymczasem mWIG40 od tamtej pory stracił jedynie 5 proc., mimo że miesiąc później zaczęła się spadkowa passa, dotknęła ona jednak przede wszystkim największe spółki. W perspektywie 5-letniej natomiast średnie spółki na GPW wzrosły o ponad 28 proc.

Amerykańskie wzrosty też zdaniem Bugaja nie są tak godne zazdrości, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

– Wall Street jest najsilniejsza, ale również akcje amerykańskie są drogie jak na historyczne standardy. A jeżeli spojrzymy na zachowanie poszczególnych sektorów na amerykańskiej giełdzie, to od momentu ostatniego historycznego maksimum 21 maja minionego roku najlepiej zachowały się sektory defensywne, a nie cykliczne. Telekomunikacja, spółki użyteczności publicznej procentowo wzrosły najwięcej, w tempie dwucyfrowym. To oznacza, że inwestorzy nie dyskontują wcale ożywienia gospodarczego, które jest słabe w Stanach Zjednoczonych, wyniki spółek od 5 kwartałów praktycznie się pogarszają.

Jego zdaniem wzrosty w Nowym Jorku to efekt bardzo łagodnej polityki banków centralnych, która sprawia, że lokaty czy obligacje stają się nieopłacalne, a stosunkowo nowy czynnik, jakim jest brexit, może jeszcze przedłużyć lub pogłębić ten stan.

Czytaj także