Newsy

Od początku października ropa lekko podrożała. Możliwe są dalsze wzrosty

2015-10-14  |  07:50

W ciągu ostatniego miesiąca cena ropy Brent wzrosła o ponad 7 proc. Oprócz poniedziałkowej realizacji zysków i wtorkowych słabych danych o chińskim imporcie rynki otrzymały też sygnał o możliwym wzroście popytu. Dlatego w najbliższych dniach kontynuacja wzrostów jest prawdopodobna, ale ich skala nie będzie duża. Na ubiegłotygodniową aprecjację największy wpływ miało zaangażowanie się krajów produkujących ropę naftową w syryjski konflikt oraz spadek produkcji ze źródeł niekonwencjonalnych w Stanach Zjednoczonych. 

Na londyńskiej giełdzie zobaczyliśmy podbicie cen ropy z poziomu poniżej 50 dol. za baryłkę do mniej więcej 52 dol. – mówi o ubiegłotygodniowych wzrostach cen ropy Jakub Bogucki, analityk rynku paliw platformy e-petrol.pl. – To duża zmiana, która nastąpiła tak naprawdę w ciągu jednego dnia. Wydaje się więc mocno prawdopodobne, że w najbliższym czasie ten ruch wzrostowy będzie miał swój dalszy ciąg.

Jak wynika z analizy platformy e-petrol.pl, surowiec w ubiegły poniedziałek kosztował około 49 dol. za baryłkę, podczas gdy pod koniec tygodnia jego cena sięgała już 54 dol. Na tak szybką aprecjację wpływ miało – zdaniem analityków – zaangażowanie się w syryjską wojnę domową jednostek wojskowych Federacji Rosyjskiej. Do tego doszła informacja o nieznacznym spadku amerykańskiego eksportu i zmniejszeniu liczby wiertni oraz spadku produkcji przemysłowej w Niemczech, kluczowej gospodarce Starego Kontynentu.

Obecność w Syrii krajów naftowych, które mają tam swoje interesy, takich jak Iran, Arabia Saudyjska czy Rosja, wywołuje duże zaniepokojenie inwestorów odnośnie do stabilności rynku w regionie bliskowschodnim – tłumaczy Jakub Bogucki. – Warto również zwrócić uwagę na to, że w Stanach Zjednoczonych produkcja ropy w ostatnim czasie malała, zwłaszcza surowca pochodzącego ze źródeł niekonwencjonalnych, czyli głównie łupkowych.

Zdaniem analityków e-petrol.pl dalszy kierunek zmian nie musi jednak być jednoznaczny. OPEC podał, że w 2016 r. spodziewa się znacząco większego popytu na ropę naftową z krajów OPEC, niż wcześniej szacował, co jest czynnikiem prowzrostowym. Z tego właśnie powodu kartel ogłosił jednak, że nie ma zamiaru ograniczać produkcji ropy naftowej, a to oznacza utrzymanie wysokiej podaży i możliwy spadek cen.

W ostatnich dniach zobaczyliśmy wzrost cen ropy, ale na pewno nie do poziomów takich, które widzieliśmy jeszcze kilka czy kilkanaście miesięcy temu, czyli na poziomie ponadstudolarowym – uważa Jakub Bogucki. – Takie wyceny na pewno na razie należą do historii. Najbliższe możliwe ruchy ropy to wzrosty o kilka dol.

W poniedziałek ropa znów potaniała o 2 dolary, choć bez wyraźniej rynkowej przyczyny. Raczej było to odbicie od oporu na granicy 50 dolarów w przypadku ropy Crude i realizacja zysków po dobrych ubiegłotygodniowych wzrostach.

Ruch spadkowy, wynikający po części też z danych dot. sytuacji w Chinach i możliwego kompromisu związanego z Iranem i powrotem jego surowca na globalny rynek, może chwilowo korygować nastrój wzrostowy, ale ogólnie nie ma jeszcze w najbliższych tygodniach szans na większe zmiany, czyli dłuższe wyjście ceny baryłki z przedziału 47–53 dol. Jeśli zaś chodzi o skutki, jakie niesie to dla rynku polskiego, to na razie nie zanosi się na istotną zmianę tendencji.

Czytaj także