Newsy

Konfederacja Lewiatan: W polskich urzędach jest za dużo pracowników. Redukcja etatów pozwoliłaby podnieść płace w administracji

2015-06-16  |  10:00
Wszystkie newsy
Mówi:dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek
Funkcja:główna ekonomistka
Firma:Konfederacja Lewiatan

Administracja publiczna w Polsce nadmiernie się rozrosła i kosztuje zbyt wiele. Należałoby więc ograniczyć liczbę etatów w urzędach, by móc podnieść płace urzędników bez nadmiernego wzrostu kosztów – proponuje Konfederacja Lewiatan. Organizacja pracodawców krytykuje też rządową propozycję przyszłorocznej podwyżki płacy minimalnej o 100 zł. 

Lewiatan nie postuluje zwolnień urzędników, a jedynie likwidację etatów tych, którzy sami odeszli z pracy, np. na emeryturę. Obecnie, jak policzył GUS, w polskich urzędach pracuje 444 tys osób. W ciągu ostatnich 15 lat przybyło tam ok. 140 tys. nowych etatów. Tymczasem utrzymanie samych tylko 250 tys. urzędników samorządowych kosztuje ok. 11 mld zł rocznie.

– Najrozsądniejszym rozwiązaniem jest utrzymanie funduszu płac na tym samym poziomie, natomiast prowadzenie do wzrostu wynagrodzeń poprzez zmniejszanie zatrudnienia w sektorze administracyjnym – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. – On puchnie, on rośnie. Gdybyśmy popatrzyli na dane dotyczące zatrudnienia w sferze publicznej w ciągu ostatnich 10 lat, to zobaczylibyśmy, jak silnie zwiększało się zatrudnienie w administracji, a jednocześnie administracji nie przybyło tak strasznie dużo zadań.

Polscy urzędnicy narzekają za to na niskie płace. Od 2009 lat wynagrodzenia w administracji były zamrożone i dopiero na przyszły rok rząd przewidział dwa miliardy złotych na podwyżki.

Racjonalne by było utrzymanie funduszu płac, czyli puli pieniędzy, który trafia w postaci wynagrodzeń do osób zatrudnionych w sektorze publicznym, ale jednocześnie zagwarantowanie, że jeżeli będzie następowało zmniejszenie liczby zatrudnionych i poprzez to, że ludzie odchodzą na emeryturę, odchodzą w sposób naturalny, zwalniają się miejsca, to wiadomo, że obowiązki, które będą przejmowane przez osoby, które pozostają, powinny być także wyżej opłacane i dzięki temu nastąpi wzrost wynagrodzeń wcale pokaźny – ocenia ten plan dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

W przyszłym roku rząd chce też wprowadzić znacznie wyższą płacę minimalną. Zamiast wynikającej z przepisów podwyżki o ok. 30 zł zaproponowano podwyżkę najniższego miesięcznego wynagrodzenia o 100 zł.

Lewiatan, jeszcze zanim rząd zaproponował 1850 zł jako przyszłoroczny poziom wynagrodzenia minimalnego, proponował 1800 zł, co jest kwotą wyższą niż wynika z minimum ustawowego wzrostu zwraca uwagę główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Ten minimalny poziom wzrostu bazuje na inflacji plus 2/3 wzrostu produktu krajowego brutto. A z tego wynika, że płaca w przyszłym roku powinna wynosić 1782 zł.

W ocenie ekspertki Lewiatana stuzłotowa podwyżka jest zbyt wysoka. Także dlatego, że nie ograniczy się ona tylko do płac ludzi najniżej zarabiających.  

Myślę, że nie byłby wielki problem ze wzrostem wynagrodzenia minimalnego do poziomu 1850 zł, gdyby nie zjawisko przenoszenia się wzrostu wynagrodzenia minimalnego na kolejne wynagrodzenia. Czyli w momencie, kiedy podnosimy minimalne wynagrodzenie na 1850 zł, to ci, którzy zarabiali 1,9, czy 2 tys. zł, będą oczekiwać, że ich wynagrodzenia także wzrosną. A więc przedsiębiorca musi zakładać, że nie tylko będzie płacił o 100 zł więcej osobie, którą zatrudnia na minimalnym wynagrodzeniu, lecz także, że będzie musiał zapłacić więcej tym, którym dzisiaj także płaci więcej.

Czytaj także