Newsy

Polskie ePłatności nie wykluczają przejęcia firmy z branży. Spółka chce się znaleźć w pierwszej trójce największych polskich agentów rozliczeniowych

2015-01-23  |  09:00

Polskie ePłatności chcą się znaleźć w pierwszej trójce największych agentów rozliczeniowych w Polsce. Firma, która ma dziś ponad 8,5-proc. udział w rynku polskich terminali płatniczych, nie wyklucza przejęcia któregoś z mniejszych konkurentów. Przyszłość widzi przede wszystkim w rozwoju sieci urządzeń do akceptacji płatności telefonem komórkowym.

Dzięki szybkiej rozbudowie sieci oraz wyposażeniu w funkcjonalność do akceptacji płatności smartfonami Polskie ePłatności – agent rozliczeniowy, działający od 2010 roku, próg rentowności operacyjnej osiągnął po 3,5 roku działalności, czyli od niemal dwóch lat już na siebie zarabia. Jak podkreśla prezes spółki, zajęło jej to mniej czasu niż konkurentom, którzy startowali na rynku wcześniej, gdy był on mniej rozwinięty.

– Osiągnięcie równowagi przez firmy takie, jak First Data (dawny Polcard) czy eService, trwało 5-7 lat, Polskim ePłatnościom udało się to osiągnąć po 3,5 roku – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Janusz Bober, prezes zarządu spółki. Pokazuje to, że efektywnie budowaliśmy nasz biznes. Oczywiście można mówić, że 10 czy 12 lat temu warunki na rynku był zupełnie inne niż dzisiaj, to jest zresztą prawda. Dzisiaj świadomość płatności kartowych jest dużo większa niż wtedy, dlatego na pewno dla Polskich ePłatności ta sytuacja była handicapem.

Na polskim rynku działa dziś około 350 tys. terminali płatniczych. Z tego Polskie ePłatności mają blisko 30 tys. Polski rynek nowoczesnych płatności rozwija się dziś bardzo szybko, jednak do poziomu nasycenia państw starej Unii jeszcze mu bardzo daleko. Na milion mieszkańców w Polsce przypada ok. 8,5 tys. terminali. W całej Unii średnia sięga 18 tys. To pozwala Polskim ePłatnościom z optymizmem myśleć o dalszym rozwoju.

– Czas, w którym można było łatwo zwiększać udziały rynkowe, już się skończył – podkreśla Janusz Bober.  Nie oznacza to jednak, że na rynku nie będą zachodziły procesy konsolidacyjne. Jest dużo organizacji, które zajmują się głównie np. sprzedażą prepaida. Być może trzeba będzie pomyśleć o jakiejś konsolidacji i zdecydowanie przyśpieszyć ten rozwój organiczny. Cel, który stawiam naszej firmie, to bycie jednym z największych, czyli znalezienie się w pierwszej trójce.

Polskie ePłatności przewidują nie tylko rozwój sieci terminali. Na polskim rynku będą się też systematycznie pojawiały najnowsze rozwiązania. Technologicznie w płatnościach następuje bardzo szybki rozwój, a to co przyjmuje się w innych krajach, sprawdza się też w Polsce.

– Od samego początku stawialiśmy na nowoczesność – deklaruje prezes Polskich ePłatności.Wszystkie nasze terminale już w 2010 r. były oferowane z funkcjonalnością akceptacji bez styku. Na naszych terminalach funkcjonują schematy lojalnościowe, programy giftowe. Dzisiaj rozmawiamy o płatnościach mobilnych, także e-commerce jest tutaj w dość dużym obszarze zainteresowań Polskich ePłatności. Uważam, że Polskie ePłatności będą beneficjentem tych zmian i będą pierwsze wszędzie tam, gdzie będzie się działo coś nowego.

Prezes jest optymistą, bo jak zaznacza, spółka swe cele od początku realizuje zgodnie z planami. Obecnie na polskim rynku działa 20 agentów rozliczeniowych, jednak Polskie ePłatności na tyle wysoko oceniają własne kompetencje, że nie obawiają się o swoją pozycję.

Nieskromnie powiem, że znaliśmy się trochę na tym biznesie – zaznacza Janusz Bober, prezes Polskich ePłatności. Przez lata prowadziliśmy badania i prace w zakresie systemów kartowych, w związku z tym mieliśmy wiedzę na temat technologii i prowadzenia biznes. A połączenie tych dwóch elementów spowodowało, że nasz rozwój był ukierunkowany, dzięki czemu nie traciliśmy energii na niepotrzebne ruchy.

Właścicielem połowy udziałów w Polskich ePłatnościach jest giełdowy OPTeam.

Czytaj także