Newsy

A. Kwiatkowski (B-Consulting): Dubaj może stać się atrakcyjnym miejscem do inwestowania

2015-01-15  |  09:00

Obecność w Dubaju daje dostęp do rynków arabskich, hinduskich i afrykańskich, obejmujących w sumie niemal jedną trzecią ludności Ziemi. Inwestycjom w regionie sprzyja system fiskalny, w którym podatki są praktycznie równe zeru. Opłacalność udaje się jednak osiągnąć tylko prowadząc działalność w dużej skali, więc polskie firmy, niedysponujące opracowaną infrastrukturą dostaw, są niemal nieobecne w Dubaju.

Polskie inwestycje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA) są stosunkowo zapóźnione – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Aleksander Kwiatkowski, partner w firmie doradczej B-Consulting. – Inwestujemy, ale w śladowej ilości w porównaniu z większymi krajami Unii Europejskiej. Najlepiej byłoby to po prostu nadrobić. Szczególnie teraz, czyli w momencie, kiedy zamknął się rynek naszych wschodnich sąsiadów i trzeba myśleć o alternatywach.

Prowadzenie przedsięwzięć w Dubaju zdaniem partnera B-Consulting jest stosunkowo proste, bo sprzyja im system fiskalny oparty na prawie brytyjskim.

Jest dużo elementów, które przyciągają tam inwestorów z całego świata: strefy wolnocłowe, w których przepisy są jasne, precyzyjne, a przede wszystkim podatki praktycznie równe zeru – wskazuje Kwiatkowski. – Głównym problemem jest skala działalności. Zaczyna się to opłacać w momencie, kiedy przewozi się naprawdę sporo kontenerów i zdobywa duże kontrakty.

Na przeszkodzie w ich realizacji stoi, jak uważa Kwiatkowski, bariera infrastrukturalna. Aby dostarczyć duże ilości towarów, trzeba najpierw sporo zainwestować.

Jeżeli chcemy wejść na ten rynek, to kontaktujemy się zazwyczaj z dystrybutorem lokalnym, który odbiera potężne ilości produktów – tłumaczy Aleksander Kwiatkowski. – Musimy więc przewieźć towar w kontenerach, statkami i składować go tam, na miejscu. To spore koszty, które trzeba ponieść. Dlatego nasi producenci wolą opierać się na tych, którzy już zbudowali odpowiednią do tego infrastrukturę. To jednak powoduje, że to oni spijają śmietankę., a krajowy wytwórca dostaje tylko minimalne wynagrodzenie.

Tymczasem rynek ZEA to miejsce, z którego można atakować – zdaniem Kwiatkowskiego  znacznie większe obszary potencjalnej konsumpcji.

Już same Emiraty są bogate, a oprócz tego mamy potężny rynek hinduski: Indie, Pakistan oraz gigantyczną Afrykę – wskazuje Kwiatkowski. – Państwa czarnego kontynentu naprawdę zaczynają rosnąć w siłę. W tej chwili dostęp do internetu jest tam stosunkowo prosty i tani, a świadomość konsumentów bardzo szybko rośnie. Afryka jest jednym z najszybciej rosnących rynków na świecie. Pojawia się tylko pytanie, jak długo będzie się powiększał oraz o jakie wartości.

Także względy demograficzne, jak uważa Kwiatkowski, przemawiają na korzyść inwestycji w tamtym regionie.

Europa kostnieje i trudno się po niej spodziewać gwałtownych wzrostów, szczególnie konsumpcji – zauważa Kwiatkowski. – Tymczasem Afryka, ZEA i Azja to nowe rynki, młodzi ludzie, bardzo często z większą siłą nabywczą niż w krajach Unii Europejskiej.

Praktycznie każda gałąź gospodarki, jak twierdzi ekspert, ma szanse na uplasowanie swoich produktów i usług na tych rynkach. Zdaniem Fahada Al Gergawi, prezesa Dubai Investment Development Agency, z którym niedawno rozmawiała Newseria, największe szanse na sukces mają firmy zajmujące się produkcją żywności, budowlane i działające w obszarze służby zdrowia.

Jeśli chodzi o wysokie technologie, to praktycznie wszyscy duzi już tam są obecni, bo wiadomo, że jeśli się jest w danym regionie, to dużo łatwiej wejść na rynek i tam sprzedawać – informuje Aleksander Kwiatkowski. – Bardzo trudno natomiast będąc w Warszawie cokolwiek prowadzić tam interesy, w zasadzie w każdym sektorze. Nas praktycznie, procentowo rzecz biorąc, tam nie ma. Natomiast inni używają Dubaju i strefy w Jebel Ali, jednego z największych na świecie portów, właśnie do tego, żeby wejść na rynki arabskie, hinduski i całego obszaru, który z naszego punktu widzenia jest stosunkowo odległy.

Czytaj także