Newsy

M. Zuber: giełda jest w największym kryzysie od momentu jej powstania

2016-12-23  |  07:00

Ekonomiści upominają się o nową strategię dla słabnącej warszawskiej giełdy, tymczasem według wszelkiego prawdopodobieństwa najbliższym istotnym wydarzeniem dotyczącym warszawskiego parkietu będzie zmiana jego szefowej, czwarta w ciągu czterech lat. Zdaniem ekonomisty Marka Zubera warszawskiemu parkietowi potrzebny jest nie tylko człowiek z wizją, lecz także wsparcie polityków.

– Giełda jest w największym kryzysie od momentu jej powstania. To nie ulega żadnej wątpliwości. Jeden tylko wskaźnik: w tym roku prawdopodobnie więcej spółek zejdzie z giełdy, niż weszło na giełdę, nie mieliśmy takiej sytuacji od początku działania giełdy – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor ekonomista Marek Zuber. – I może jeszcze jeden wskaźnik, jeśli weźmiemy pod uwagę WIG20 wyrażony w euro albo w dolarach, to tak naprawdę jesteśmy poniżej poziomu, teraz może już trochę wyżej, poniżej poziomu z 2009 roku, czyli z czasów, kiedy mieliśmy największy kryzys, jaki znamy, światowy kryzys. Jak to nie są przesłanki dramatu, który się na giełdzie dzieje, to nie wiem, co w takim razie tą przesłanką może być.

Według statystyk GPW na koniec listopada na rynku głównym notowanych było 488 spółek. W tym roku miało miejsce 18 debiutów i tyle samo wycofań. W trakcie są kolejne wezwania; zamiar opuszczenia giełdy ogłosiły m.in. Cedrob, główny akcjonariusz Gobarto (dawniej PKM Duda), czy Kofola, która postanowiła skupić się na giełdzie praskiej.

– Oczywiście jest to tylko wina polityków: i poprzednich w związku z ich pomysłami, i tych, którzy są dzisiaj –  ocenia Zuber. – Nie ma pomysłu na giełdę, to widać wyraźnie, nie mamy na poważnie wspomnianej giełdy w tzw. planie Morawieckiego, ona jest przy okazji jedynie wspominana. Dość enigmatycznie mówi się, że ona może być jakimś istotnym elementem budowania nowego systemu emerytalnego, ale wygląda na to, że nie należy się tego spodziewać wcześniej niż w 2018 roku. A jeśli nawet wcześniej, to zanim rzeczywiście pieniądze z niego staną się jakieś istotne z punktu widzenia kapitalizacji giełdy, to minie trochę czasu.

Problemy GPW zaczęły się od demontażu OFE: najpierw obniżenia składki przekazywanej do funduszy emerytalnych z 7,3 proc. do 2,3 proc. wynagrodzenia (2011 rok), a następnie przekazania do ZUS obligacji i ich umorzenia (2014 rok). Spowodowało to zmniejszenie roli OFE jako inwestorów. Kolejnym ciosem okazały się wybory, zarówno prezydenckie, jak i parlamentarne, których wyniki wystraszyły inwestorów.

Obroty akcyjne do listopada wyniosły na rynku głównym niespełna 180 mld zł. Oznacza to, że mało prawdopodobne jest osiągnięcie w całym roku 200 mld zł. Ostatni raz poniżej tego pułapu były w 2009 roku. Analitycy podkreślają, że nie widać nowej strategii dla GPW, która jest pilnie potrzebna, a będąca szefową giełdy od niespełna roku Małgorzata Zaleska prawdopodobnie zostanie w styczniu odwołana ze stanowiska. W tej sytuacji niewielką pociechą dla przyszłości rynku (bo dla pojedynczych inwestorów zapewne tak) jest fakt, że same wartości indeksów zachowywały się lepiej niż przed rokiem.

– Oczywiście, może się wydarzyć coś dobrego, może być tak, że odbijemy się od dna, ale dzisiaj trudno o tym mówić, skoro nie ma planu, nie ma projektu, nie ma strategii. Obecna prezes giełdy z pewnością nie jest specjalistą od rynku kapitałowego, jej doświadczenie zarówno naukowe, jak i praktyczne na to nie wskazuje, ale to nie zmienia faktu, że kto by nie był dzisiaj prezesem giełdy, bez wyraźnego wsparcia politycznego, bez pomysłów polityków nic nie zrobi, to musimy sobie bardzo jasno powiedzieć – przekonuje ekonomista. – Choćby to był naprawdę cudotwórca, człowiek, który ma wizję i bogate doświadczenie związane z rynkiem kapitałowym, to nic nie zrobi, jeżeli nie dostanie wsparcia polityków i decyzji politycznych dotyczących przyszłości polskiej giełdy.

Czytaj także