Newsy

Start-up byłego prezesa BRE Banku liczy na co najmniej dwie licencje w Europie w ciągu roku

2016-10-17  |  07:10

Sektor fintech wyrasta na poważnego rywala banków. Start-upy z tej branży oferują często szybkie, niesformalizowane usługi finansowe i celują zwłaszcza w zamożnych Europejczyków. Jednym z nich jest projekt Sławomira Lachowskiego, byłego prezesa BRE Banku.

– Fintechy to start-upy, które szybciej i lepiej wykorzystują technologię dla zaspokajania potrzeb finansowych bez konieczności posiadania licencji – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Sławomir Lachowski, były prezes zarządu BRE Banku, twórca mBanku, obecnie rozwijający w Gibraltarze projekt z kategorii fintech. – Widać, że fintechy mają niezwykle silną pozycję w kilku dziedzinach, przede wszystkich w płatnościach, przekazach i w wymianie walut. Mają coraz silniejszą pozycję w doradztwie kryzysowym (wealth management), mają coraz lepszą pozycję w wykorzystywaniu technologii big data dla analiz finansowych i oceny ryzyka kredytowego.

Firmy z sektora fintech to alternatywa dla usług bankowych, oferująca szybszy i tańszy dostęp do usług finansowych. G Rock Sławomira Lachowskiego to projekt konkurencyjny wobec usług private bankingu celującego w najzamożniejszych klientów. Były prezes BRE Banku uważa, że dzięki inicjatywie będzie mógł zaproponować nową jakość zamożnym klientom.

– To, czym obecnie się zajmuję, to również fintech rozumiany jako dostarczanie niezwykłej jakości i nowej generacji usług finansowych. Z tym, że nie jest to już kolejny bank detaliczny, jakim był mBank czy później Bank Smart, lecz nowa generacja usług finansowych, które chcemy dostarczać osobom zamożnym, które dzisiaj nie potrzebują już private bankingu i wątpliwej jakości doradztwa banków tradycyjnych – przekonuje. – Dzisiaj samodzielni klienci zamożni mogą się obsługiwać sami lepiej, szybciej, wygodniej. Pracuję nad innowacją, która może zmienić oblicze bankowości prywatnej i która będzie w pełni cyfrowa. Zakładam, że w ciągu 12 miesięcy otrzymamy licencję co najmniej w dwóch krajach Unii Europejskiej i będziemy dostępni globalnie.

Tylko między 2013 a 2014 rokiem wartość sektora fintech wzrosła trzykrotnie do ponad 12 mld dolarów. W przeciwieństwie do banków firmy fintech nie mają rozbudowanej machiny korporacyjnej, w której obieg informacji zabiera czas, nie wymagają od klientów czekania w kolejkach do okienka w banku, oszczędzają też na kosztach. Tam, gdzie liczy się czas, np. przy kredycie inwestycyjnym, są atrakcyjną alternatywą dla tradycyjnego sektora bankowego.

–Fintechy świetnie sobie radzą w oferowaniu prostych kredytów dla klientów, którzy potrzebują ich bardzo szybko. Dzisiaj faktem jest, że zainwestowano w fintechy już ponad 100 mld dol., a wycena tysiąca przedsiębiorstw, które powstały jako start-upy i działają do dziś, osiągnęła niesamowity poziom 876 mld dol. Jak widać, te start-upy to nie są maleńkie firmy za rogiem, to są już istotne firmy, które zatrudniają również pokaźną liczbę ludzi – przekonuje Lachowski. – Na przykład w Wielkiej Brytanii zatrudniają 60 tys. osób. W porównaniu ze 160 tys. osób zatrudnionych w sektorze finansowym w Polsce to już jest liczba, która da się pokazać.

Choć Brytyjczycy są liderami innowacji, Polska też nie ma się czego wstydzić. Rodzime firmy już od kilku lat zagospodarowują ten sektor z widocznym sukcesem.

– Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że fintechy w Polsce już działają. Fintechem jest Cinkciarz. To po prostu wykorzystanie nowoczesnej technologii do zaspokojenia potrzeby finansowej, jaką jest przekaz i wymiana walut online. Cinkciarz należy dzisiaj po kilku latach działalności do jednej z największych firm nowej generacji w Polsce. Jak pokazuje rzeczywistość, fintech już widać i to na duża skalę w Polsce.

Czytaj także