Newsy

W. Rozłucki (Rada Giełdy): prywatyzacja polskiej gospodarki jeszcze się nie zakończyła. Bardzo liczymy na jesienny debiut Banku Pocztowego

2015-07-02  |  09:00

Choć liczba możliwych do prywatyzacji poprzez giełdę spółek się skurczyła, wciąż jednak możliwe są kolejne debiuty, które przyciągną inwestorów. Wiesław Rozłucki, prezes Rady Giełdy Papierów Wartościowych i jej współtwórca liczy na jesienny debiut akcji Banku Pocztowego, którego właścicielami są obecnie  PKO BP oraz Poczta Polska.

Sądzę, że giełda jest najlepszym sposobem na przejrzyste i sprawne przeprowadzenie prywatyzacji – przekonuje w rozmowie z agencją Newseria Inwestor Wisław Rozłucki, prezes Rady Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. – Bardzo liczymy na jesienny debiut Banku Pocztowego. Myślę, że rynek oczekuje ciekawych ofert.

Właścicielami Banku Pocztowego są obecnie Poczta Polska oraz PKO BP. Na razie nie wiadomo, ile akcji trafi na sprzedaż ani po jakiej cenie będzie można je kupić. Pod koniec kwietnia br. PKO BP zdecydowało o sprzedaży części swojego 25-proc. udziału. Należący do tej instytucji pakiet został wyceniony na 146 mln zł. Można szacować, że cały Bank Pocztowy wart jest ok. 600 mln zł.

Pierwsze półrocze 2015 roku nie obfitowało w debiuty. Wyjątkowo skromny okazał się zwłaszcza pierwszy kwartał, gdy na rynek główny weszły dwie spółki, a tylko jedna wyemitowała nowe akcje. Drugi kwartał przyniósł poprawę: na parkiet główny wkroczyło osiem spółek, w tym pięciu debiutom towarzyszyła nowa emisja.

Historycznie największą ofertą publiczną prywatyzowanej spółki na warszawskiej giełdzie była IPO PZU o wartości ponad 8 mld zł. Ostatni duży debiut tego typu, czyli debiut Energi w grudniu 2013 roku, przyniósł 2,4 mld zł.

Mam nadzieję, że proces, który się toczy w okresie wyborczym, nie zostanie zakłócony wydarzeniami czysto politycznymi – wskazuje Wiesław Rozłucki. – Prywatyzacja jest ofertą dla inwestorów i nie ma nic wspólnego z polityką. Giełda, rynek kapitałowy potrzebują tego rodzaju debiutów. Od dłuższego czasu nie są one głównym motorem wzrostu warszawskiej giełdy, ale dodatkowym, choć bardzo ważnym, wspomaganiem. Myślę, że to jeszcze nie koniec.

W zasobach Skarbu Państwa i jednostek samorządu terytorialnego jest jeszcze wiele spółek, zdaniem Rozłuckiego, które mogłyby zostać sprywatyzowane.

Są jeszcze liczne firmy, które można wprowadzić na giełdę, myślę tutaj również o mających dużą płynność spółkach komunalnych – precyzuje Rozłucki.

Jego zdaniem nie ma co się spodziewać spektakularnych debiutów firm zagranicznych na warszawskim parkiecie. Tamtejsze przedsiębiorstwa koncentrują się bowiem na macierzystych rynkach, zagraniczne traktując raczej jako uzupełnienie. Wyjątkiem są spółki ukraińskie, dla których Warszawa często jest priorytetem.

Rynek rodzimy na Ukrainie jest bardzo słabo rozwinięty, więc dla tamtejszych spółek GPW może być rzeczywiście głównym miejscem obrotu – tłumaczy Rozłucki. – O takie firmy należy walczyć. Ale muszą być dobre, sprawdzone i funkcjonować w sposób akceptowalny przez polskich inwestorów.

Na rynku głównym warszawskiej giełdy na 474 notowane obecnie spółki są 52 zagraniczne.

Czytaj także