Newsy

M. Kiepas (easyMarkets): Główne światowe rynki czekają w IV kwartale roku spadki. Wyjątkami mogą być Londyn i Tokio

2016-10-13  |  07:00

Inwestorzy nie powinni spodziewać się wzrostów w ostatnim kwartale roku. Mimo że amerykański indeks S&P 500 osiągnął w tym roku rekordowe poziomy, a główne europejskie indeksy nie są od nich odległe, to końcówka roku raczej będzie nerwowa. Wszystko przez powrót obaw o brexit, wybory i potencjalną podwyżkę stóp w Stanach oraz obawy o stymulus w Europie. Dzięki słabej walucie wyjątkami mogą być rynki brytyjski i japoński.

– Jesień będzie chłodna nie tylko w pogodzie, lecz także prawdopodobnie na rynkach akcji. Przed światowymi giełdami stoi zbyt wiele wyzwań, jest zbyt wiele czynników ryzyka, natomiast na horyzoncie brakuje swego rodzaju czynników pozytywnych, które mogłyby pchnąć indeksy do góry – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Marcin Kiepas, główny analityk easyMarkets.

Obawy inwestorów budzi zarówno sytuacja w USA, jak i w Europie. Z jednej strony odżyły obawy związane z opuszczeniem UE przez Wielką Brytanię, gdyż premier Theresa May określiła termin brexitu, który nastąpić ma najpóźniej do końca I kwartału 2019 roku. To zrodziło obawy rynków, że rozstanie ze wspólnotą nie przebiegnie w sposób łagodny, a przepływ towarów, usług i pracowników przez kanał La Manche się skomplikuje. Z drugiej strony jak miecz Damoklesa wisi nad rynkami potencjalna podwyżka stóp procentowych w Stanach, która spodziewana jest w grudniu. Do tego dochodzi niepewność związana z wynikiem wyborów prezydenckich w USA, które odbędą się w listopadzie.

– Z punktu widzenia rynków Trump jest gorszym wyborem niż Clinton nie dlatego, że ma gorszy program wyborczy, ale przede wszystkim dlatego, że z jego osobą wiąże się większa niepewność. A wiadomo, dla inwestorów niepewność, nieprzewidywalność jest gorsza niż stabilność –  wyjaśnia Kiepas. – Wśród innych potencjalnych czynników ryzyka, które mogą zachęcać i prawdopodobnie będą zachęcać do realizacji zysków, trzeba wspomnieć chociażby niedawne plotki o tym, że Europejski Bank Centralny może powoli ograniczać skup obligacji.

EBC w marcu 2015 r. zaczął skupować co miesiąc z rynku obligacje warte do 60 mld euro. Po roku zwiększył tę kwotę do 80 mld euro miesięcznie. Program zgodnie z planem ma się zakończyć w marcu 2017 roku. Tymczasem agencja Bloomberg, powołując się na źródła w banku, poinformowała, że bank zacznie ograniczać program pomocowy o 10 mld euro miesięcznie. Choć taki krok oznaczać będzie, że EBC widzi oznaki poprawy sytuacji gospodarczej, indeksy raczej zareagują negatywnie.

– Światowe giełdy już od dawna są oderwane od fundamentów. Proszę zwrócić uwagę na to, że naprawdę duże kapitały są umiejscowione na tych największych rynkach. Na giełdach mniejszych, na rynkach wschodzących, w krajach, w których wzrost gospodarczy jest relatywnie wyższy niż w ustabilizowanych gospodarkach, trendy są horyzontalne, a często dominują spadki, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych, mimo że przecież zyski spółek amerykańskich spadają od sześciu kwartałów, indeksy gdzieś znajdują się stosunkowo blisko rekordowych poziomów – wskazuje główny analityk easyMarkets.

Amerykański indeks S&P 500 w połowie sierpnia pobił nowy rekord zamknięcia na poziomie 2190 pkt. Obecnie jest zaledwie 50 pkt poniżej tego poziomu. W tym samym czasie swój rekord pobił Dow Jones i od tej pory także stracił mniej niż 3 proc. Niemiecki DAX od szczytu z początku marca ubiegłego roku odległy jest już o 12 proc., ale licząc od początku br. niemal już odrobił straty. Według Marcina Kiepasa w ostatnim kwartale większość największych giełd zaliczy jednak spadki, nawet dwucyfrowe.

– Oczekuję, że największe światowe giełdy mogą spaść od 5 nawet do 10 proc. Być może wyjątkiem będzie parkiet w Londynie, który i tak już w tym roku radzi sobie dobrze, co jest pochodną bardzo słabego zachowania brytyjskiej waluty – przewiduje.Wynika to z faktu, że słaby funt wzmacnia kurs akcji eksporterów, bo przekłada się na ich lepsze wyniki finansowe. Drugim rynkiem, który może się spisywać relatywnie dobrze, będzie giełda japońska, i to też wiązałoby się ze słabą walutą. W ostatnim czasie, kiedy działania banku centralnego Japonii nie przynoszą określonych rezultatów, japoński jen powoli zaczyna tracić na wartości. Być może jesteśmy na samym początku jego wyraźniejszego osłabienia, co siłą rzeczy musiałoby się też przełożyć na notowania japońskiej giełdy.

Czytaj także