Newsy

Sieć kawiarni Green Caffè Nero chce otwierać co roku 10–12 nowych lokali. Szybszą ekspansję wstrzymują kwestie logistyczne oraz niedobór wykwalifikowanego personelu

2015-10-26  |  06:30

Założona w 2012 roku sieć Green Caffè Nero ma już ponad 30 kawiarni, wszystkie na terenie Warszawy i w okolicy. Plany zakładają otwieranie ok. 10 lokali rocznie. Problemem jest jednak, zwłaszcza w innych miastach, dostarczanie świeżo wypiekanych produktów oraz niedobór wykwalifikowanego personelu. Aby je rozwiązać, firma stworzyła specjalne centrum szkoleniowe, w którym kształcą się przyszli pracownicy kawiarni. 

Kawiarnie Green Caffè Nero mają w ofercie wyłącznie świeże produkty. Nie używa się tu chemii, nie ma też mrożonych ciast. Taka strategia wymusza potrzebę posiadania własnej piekarnio-cukierni lub współpracy z lokalnymi dostawcami. To z kolei powoduje, że ekspansja poza Warszawę jest utrudniona. Aby przyjęty schemat funkcjonowania był ekonomicznie opłacalny, niezbędne byłoby otwarcie w nowym mieście dużej liczby nowych lokali w krótkim czasie. Kolejną kwestią są kadry.

– Kawiarnia to miejsce, gdzie jest zatrudnionych 10-12 osób, a kierownik kawiarni jest małym przedsiębiorcą, który dba o wyniki, odpowiada za zysk, za koszty, za serwis. To, co nas blokuje, to kształcenie ludzi na tych kierowników – mówi agencji Newseria Biznes Adam Ringer, prezes sieci Green Caffè Nero.

Podstawą funkcjonowania sieci jest pion zarządzający. W jego skład wchodzą szefowie zmian oraz kierownicy poszczególnych kawiarni. Oprócz tego w strukturach spółki działa także pion maestro odpowiedzialny za jakość.

W tej chwili stworzyliśmy centrum szkoleniowe i bez przerwy szkolimy ludzi. Proces szkolenia może trwać nawet dwa lata – wyjaśnia Adam Ringer. – Kształcimy ludzi na przyszłych kierowników przyszłych kawiarni – będą oni kierownikami kawiarni, których jeszcze nie mamy.

Jak podkreśla Adam Ringer, często jest tak, że są zabezpieczone odpowiednie środki i możliwości lokalowe, które mogą posłużyć do dalszego rozwoju sieci, ale problemem jest znalezienie odpowiednich ludzi.

Zebrania kierownictwa wyglądają tak, że jedni przychodzą i mówią: jest taka opcja, mamy możliwość otworzenia tu lokalu, marketing mówi: świetnie, finanse mówią: OK, a dział operacyjny mówi: chwila, nie mamy ludzi. Obecnie jest to największy hamulec wzrostu – tłumaczy Ringer.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Regionalne

Start-upy mogą się starać o wsparcie. Trwa nabór do programu rozwoju innowacyjnych pomysłów na biznes

Trwa nabór do „Platform startowych dla nowych pomysłów” finansowany z Funduszy Europejskich dla Polski Wschodniej 2021–2027. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wybrała sześć partnerskich ośrodków innowacji, które będą oferować start-upom bezpłatne programy inkubacji. Platformy pomogą rozwinąć technologicznie produkt i zapewnić mu przewagę konkurencyjną, umożliwią dostęp do najlepszych menedżerów i rynkowych praktyków, ale też finansowanie innowacyjnych przedsięwzięć. Każdy z partnerów przyjmuje zgłoszenia ze wszystkich branż, ale także specjalizuje się w konkretnej dziedzinie. Jest więc oferta m.in. dla sektora motoryzacyjnego, rolno-spożywczego, metalowo-maszynowego czy sporttech.

Transport

Kolej pozostaje piętą achillesową polskich portów. Zarządy liczą na przyspieszenie inwestycji w tym obszarze

Nazywane polskim oknem na Skandynawię oraz będące ważnym węzłem logistycznym między południem i północą Europy Porty Szczecin–Świnoujście dynamicznie się rozwijają. W kwietniu 2024 roku wydano decyzję lokalizacyjną dotycząca terminalu kontenerowego w Świnoujściu, który ma szansę powstać do końca 2028 roku. Zdaniem ekspertów szczególnie ważnym elementem rozwoju portów, podobnie jak w przypadku innych portów w Polsce, jest transport kolejowy i w tym zakresie inwestycje są szczególnie potrzebne. – To nasza pięta achillesowa – przyznaje Rafał Zahorski, pełnomocnik zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście ds. rozwoju.

Polityka

Projekt UE zyskuje wymiar militarny. Wojna w Ukrainie na nowo rozbudziła dyskusję o wspólnej europejskiej armii

Wspólna europejska armia na razie nie istnieje, a w praktyce obronność to wyłączna odpowiedzialność państw członkowskich UE. Jednak wybuch wojny w Ukrainie, tuż za wschodnią granicą, na nowo rozbudził europejską dyskusję o potrzebie posiadania własnego potencjału militarnego. Jak niedawno wskazał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, Europa powinna mieć własne siły szybkiego reagowania i powołać komisarza ds. obronności, ponieważ stoi obecnie w obliczu największych wyzwań od czasu zakończenia II wojny światowej. – Musimy zdobyć własną siłę odstraszania i zwiększać wydatki na obronność – podkreśla europoseł Janusz Lewandowski.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.