Newsy

Prof. G. Ancyparowicz: RPP na razie wstrzymuje się ze zmianami stóp. Będzie reagować elastycznie

2016-06-22  |  06:45

Od marca 2015 roku stopy procentowe pozostają na najniższym w historii poziomie. Wymiana większości składu Rady Polityki Pieniężnej nie zmieniła na razie polityki tego gremium. Zdaniem prof. Grażyny Ancyparowicz, członkini RPP, inflacja powróci na rynek najpóźniej w przyszłym roku, więc dokonana obecnie obniżka stóp, która zadziałałaby mniej więcej w tym samym czasie, byłaby niewskazana.

– Mam bardzo duże wątpliwości co do tego, jaki faktycznie jest poziom cen na rynku konsumpcyjnym. Jeśli porównamy zharmonizowany wskaźnik inflacji opracowywany według metodologii Eurostatu ze wskaźnikiem CPI, który jest sporządzany na podstawie metodologii krajowej to widzimy istotne różnice – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor prof. Grażyna Ancyparowicz, profesor Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej w Katowicach, członek Rady Polityki Pieniężnej. – Z moich własnych obserwacji wynika, że ceny wielu usług rosną, w szczególności dotyczy to opłat za utrzymanie nieruchomości mieszkaniowych. Niektóre podwyżki mają charakter ukryty, polegają na tym, że na fakturach za energię elektryczną i gaz pojawiają się dodatkowe pozycje, których w poprzednich latach nie było. Wzrosły koszty osobowego transportu kolejowego, bo zlikwidowano wiele tańszych połączeń, wydłużono trasy TLK. Zmusza to pasażerów do korzystania z drogich ekspresów EIC i EIP. Zlikwidowano bonusowe abonamenty w zakładach pracy i dla seniorów, zniesiono możliwość kumulacji ulg. Ukryta podwyżka cen jest polega także na pogorszeniu standardu towarów i usług, co najłatwiej można zauważyć w usługach hotelarskich i gastronomicznych. Drożeje wysoko przetworzona żywność przez pogorszenie jakości lub podmianę asortymentów. W tej sytuacji w opinii ankietowanych gospodarstw domowych raczej mamy do czynienia ze stabilizacją kosztów utrzymania niż z ich spadkiem.

W maju spadek cen rok do roku wyniósł 1 proc. Co prawda miesiąc do miesiąca ceny rosną już od marca (w kwietniu wzrost wyniósł 0,3 proc.), ale w ujęciu rocznym cały czas ceny idą w dół. Maj jest także już 23. miesiącem z rzędu z deflacją liczoną w skali roku. W kwietniu spadek cen wyniósł 1,1 proc. rok do roku.  

– Deflacja ma charakter kosztowy, jej źródłem są obniżki cen surowców i żywności oraz niska dynamika wynagrodzeń. O tym wiemy i tego nikt nie kwestionuje. Ale wtedy, kiedy mówimy o obniżce, bardzo znacznej, cen obuwia, odzieży, mebli, to należałoby sprawdzić, czy są to te same towary, które przed rokiem były w koszyku konsumenckim, czy zostały nabyte w tych samych typach sklepów. Z danych statystycznych wynika, że nastąpił znaczny wzrost sprzedaży w sklepach wielkopowierzniowych i popularnych sieciówkach, gdzie ceny są niższe niż w markowych delikatesach czy trezorach –przekonuje członkini RPP.

Po odcięciu cen żywności i energii, dwóch czynników, które w ostatnich dwóch latach najmocniej wpływały na poziom wskaźnika, deflacja bazowa w grudniu i styczniu wyniosła 0,1 proc., w lutym – 0,2 proc., w marcu i kwietniu – 0,4 proc. W październiku i listopadzie ub.r. nastąpił nawet lekki wzrost cen (o 0,2 proc. rdr.).

– Deflacja jest spowodowana czynnikami obiektywnymi, takimi, na które polityka pieniężna nie ma wpływu. Sytuacja na rynku pracy zdecydowanie się poprawiła, ale dynamika wynagrodzeń jest wciąż niska, a rentowność produkcji sprzedanej wysoka. Producenci realizują politykę wzrostu masy, a nie stopy zysku, toteż nie podnoszą na razie cen detalicznych w jawny sposób. Wydaje mi się jednak, że jest to przejściowe zjawisko – ocenia Grażyna Ancyparowicz. – Prawdopodobnie już w przyszłym roku, może nawet pod koniec tego roku, ceny będą rosły, i to w sposób uchwytny statystycznie, bo wzrosną indywidualne dochody Polaków.

Dlatego, jak deklaruje, Rada na razie będzie się zachowywała w sposób stabilny i spokojnie obserwowała skutki, jakie przyniesie plan wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Wraz z jego wejściem w życie ruszą jej zdaniem zarówno wydatki konsumpcyjne, jak i inwestycje, co w ciągu kilku miesięcy doprowadzi do wzrostu cen w graniach celu inflacyjnego. W tej sytuacji dalsze obniżki stóp banku centralnego, których skutki zaczęłyby być odczuwalne dopiero w perspektywie kilku kwartałów, byłby niewskazane. Zbyt niskie stopy mogłyby stać się barierą dla inwestycji. W Polsce problemem nie jest bowiem brak dostępu do kredytu czy wygórowane odsetki od kredytów i pożyczek, ale oczekiwanie na skutki zmian w otoczeniu zewnętrznym i wewnątrz naszego kraju. Ta niepewność jest podsycana ponad miarę przez niektóre media i opozycję. Polityka pieniężna powinna odegrać rolę stabilizatora, aby nie pogarszać nastrojów inwestorów. Mamy rekordowo niski poziom stóp procentowych, a to nie zachęca do gromadzenia długoterminowych oszczędności. Zbyt niskie stopy procentowe, ograniczając tempo wzrostu podaży pieniądza, mogą w przyszłości, choć nie muszą, hamować dynamikę akcji kredytowej ze względu na niską bazę depozytową.

– Myślę, że nie później niż w przyszłym roku nadmiernie emocje ucichną, wyjaśni się sprawa brexitu i sytuacja w Europie stanie się bardziej przewidywalna niż dziś – przewiduje członkini RPP. – Jeśli tak się stanie, a rząd przeprowadzi zapowiedziane podwyżki wynagrodzeń i reformy socjalne, a ponadto rozpocznie program reindustrializacji naszej gospodarki, to prawdopodobnie pojawi się raczej tendencja inflacyjna niż potrzeba walka z deflacją. Polityka pieniężna jest nastawiona na długi okres i nie powinna się kierować sytuacją bieżącą, lecz wybiegać w przyszłość.  

Rada zamierza więc reagować elastycznie w zależności od rozwoju sytuacji. Także tempo wzrostu gospodarczego nie sugeruje konieczności stymulowania go obniżką stóp, choć w I kw. gospodarka rozwijała się wolniej niż w poprzednich okresach (3,0 proc. rdr.). Przewidywane jest jednak przyspieszenie, tak że w całym roku PKB powinien wzrosnąć o 3,5–4 proc.  

– Dynamika PKB jest relatywnie wysoka, choć niższa od prognozowanej. Zwykle jednak gospodarka przyspiesza w drugiej połowie roku i zapewne tak się stanie również w bieżącym. W przyszłości polska gospodarka musi się jednak rozwijać szybciej. W przeciwnym razie nie uda się zmniejszyć luki dochodowej między Polską a wysoko rozwiniętymi krajami Europy Zachodniej. Sądzę, że rząd Beaty Szydło jest tego w pełni świadomy, wiele wskazuje na to, że wie, jak zdynamizować rozwój naszej gospodarki, zmienić jej strukturę i przenieść ją na wyższy poziom  – zauważa prof. Ancyparowicz.

Czytaj także