Newsy

Pro Progressio: Dobrą lokalizacją dla inwestora w centrum usług wspólnych jest duży ośrodek akademicki z niezbyt niskim bezrobociem

2015-03-25  |  08:00

Dla inwestora w branży outsourcingu procesów biznesowych kluczowy jest dostęp do wykształconych kandydatów do pracy i lokalizacja. Liczy się przede wszystkim znajomość języków obcych i wysokie kompetencje branżowe, zaś zaletą lokalizacji jest rozwinięta infrastruktura i niezbyt niskie bezrobocie. Korzystanie z usług outsourcera może przynieść 20-30-proc. oszczędności, ale na zwrot z inwestycji trzeba czekać nawet kilka lat.

Inwestorzy z sektora BPO, SSC, nowoczesnych usług dla biznesu czy centrów badawczo-rozwojowych wybierając lokalizację, kierują się przede wszystkim zasobami ludzkimi – tłumaczy w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Wiktor Doktór, prezes zajmującej się rozwojem branży outsourcingowej w Polsce fundacji Pro Progressio. – Nie możemy brać pod uwagę miejsc, w których nie ma szkół wyższych, siły roboczej i gdzie jest zbyt niski poziom bezrobocia. Paradoksalnie nie wpływa to korzystnie na rozwój inwestycji z tego sektora. Interesujące dla nas są lokalizacje, gdzie są szkoły wyższe, które mają zróżnicowany profil nauczania. Co ciekawe, negatywnie nie działa jednak to, że dany rynek lokalny jest już nasycony tego typu inwestycjami.

Według eksperta istotnym elementem jest znajomość języków obcych. Podstawowe języki to oczywiście angielski, niemiecki, ale polskie centra outsourcingowe obsługują już klientów w 40 językach.

Z reguły świadczą usługi w języku angielskim, niemieckim i dwóch, trzech innych językach – informuje Doktór. – Ale mamy kilka przykładów, gdzie tych języków jest kilkanaście, a bywa nawet 30. Jeżeli wchodzi do Polski centrum operacyjne, które ma być wsparciem dla jednej lokalizacji, np. Londynu, ale obsługiwać również spółkę bądź klientów, którzy są rozsiani po całym świecie, to pojawia się potrzeba dostępu do wielu języków.

Czasami kompetencje są naturalne, jak np. w zachodnich województwach, gdzie popularny jest niemiecki, czasem bywają wyuczone. Dlatego dużym zainteresowaniem inwestorów, jak wskazuje Wiktor Doktór, cieszą się ośrodki miejskie, gdzie działają wyższe uczelnie.

Bardzo dynamicznie rozwija się region trójmiejski, nie tylko Gdańsk i Gdynia – zauważa Doktór. – Ma dobrą logistykę, dlatego działają tam zarówno centra typu BPO, jak i SSC. Poznań ze swoją strategią komunikacyjną, którą wyniósł z Euro 2012, jest miastem widocznym na arenie międzynarodowej, co zdecydowanie pomaga w rozwoju sektora outsourcingowego i w ogóle centrów usług wspólnych.

Według rankingu fDi Markets dziennika „Financial Times” Polska zajmuje już trzecie miejsce na świecie w branży, ustępując jedynie tradycyjnym liderom, czyli Indiom i Malezji. Region Europy Środkowo-Wschodniej, w którym wiodącą rolę odgrywa nasz kraj (ponad 40 proc. etatów), zajął natomiast pierwsze miejsce pod względem liczby zajmujących się rozwojem i utrzymaniem aplikacji placówek ADM (Application Development and Maintenance) oraz trzecie, po Ameryce Północnej i Europie Zachodniej, w zakresie świadczonych na rzecz dużych korporacji zleceń informatycznych. Jest także największym dostawcą usług inżynieryjnych oraz dostawcą bazującej na wiedzy obsługi prac badawczo-rozwojowych (Research & Development).

Branża się trochę różni między miastami – zauważa Doktór. – We Wrocławiu jest przewaga centrów badawczo-rozwojowych bądź outsourcingu IT. Jeżeli popatrzymy na Kraków czy Poznań, to tam mamy głównie ośrodki finansowo-księgowe bądź zaawansowanych procesów opartych o wiedzę. W Radomiu lokują się ośrodki typu call i contact center.

Działające w kraju ośrodki to centra obsługujące klika branż: przemysłową, FMCG, spożywczą, finansową. Zatrudniają przeciętnie około 200 osób. Zdanie prezesa fundacji Pro Progressio odbiorcy usług wiedzą, że w ciągu roku trudno myśleć o zwrocie z inwestycji w powierzenie poszczególnych procesów.

W ciągu pięciu lat jesteśmy w stanie zapoznać się z pełnym procesem dla danego klienta, wprowadzić usprawnienia, odpowiednią obsługę itd. – tłumaczy Doktór. – Tak naprawdę wahania procentowe, jeśli chodzi o zwrot z inwestycji bądź obniżenie kosztów, są bardzo różne. Ale gdy są niższe niż 20 proc. na procesie, to nie opłaca się tego na dłuższą metę zlecać na zewnątrz. Wtedy lepiej pomyśleć o optymalizacji procesów wewnątrz firmy i usprawnieniu własnej obsługi. Natomiast można dochodzić do zwrotów z inwestycji nawet rzędu 20-30 i więcej procent w zależności od tego, gdzie i jaki proces jest powierzany.

Czytaj także