Newsy

Napięcia między Iranem a Arabią Saudyjską groźne dla notowań ropy naftowej. W razie otwartego konfliktu jej cena może gwałtownie wzrosnąć

2016-01-08  |  06:50

Zerwanie stosunków dyplomatycznych między Arabią Saudyjską a Iranem potwierdza bardzo napiętą sytuację na Bliskim Wschodzie – uważa ekonomista Marek Wołos. To region o istotnym znaczeniu geopolitycznym, gdzie znajduje się większość światowych zasobów ropy naftowej. Jakiekolwiek konflikty w tej części świata mogą doprowadzić do gwałtownych wzrostów na globalnych rynkach surowców. Z drugiej strony sytuację stabilizuje nadpodaż taniej ropy pochodzącej ze Stanów Zjednoczonych.

– Iran i Arabia Saudyjska ciągle ze sobą rywalizują. Są to dwa kraje, które na scenie geopolitycznej są mocnymi konkurentami – mówi agencji informacyjnej Newseria ekonomista Marek Wołos.

Deklaracje państw OECD (dominującą rolę odgrywa tu Arabia Saudyjska) o utrzymaniu podaży ropy na dotychczasowym poziomie wraz ze skokowym wzrostem podaży surowca ze Stanów Zjednoczonych doprowadziły do gwałtownych spadków na rynku ropy naftowej. Obecnie za baryłkę ropy typu Crude inwestorzy płacą zaledwie około 33 dolary. To o ponad 60 proc. mniej niż jeszcze półtora roku temu.

– Arabia Saudyjska to kluczowy producent ropy naftowej, Iran wchodzi na ten rynek. Myślę, że to dzięki temu, że Iran nie zmniejszył produkcji, a wręcz ją zwiększa mamy do czynienia m.in. z niskimi cenami ropy naftowej – ocenia Marek Wołos.

Według danych za 2014 rok Arabia Saudyjska jest największym obok Stanów Zjednoczonych producentem ropy naftowej na świecie. Dzienne wydobycie surowca sięga tam 11,6 mln baryłek. Natomiast Iran pod względem produkcji znajduje się na 7. miejscu na świecie. Na powierzchnię trafia tam każdego dnia 3,4 mln baryłek.

– Napięcia między tymi dwoma krajami przekładają się na notowania ropy naftowej. Gdyby pojawiły się coraz większe konflikty, które mogą z tych napięć wynikać, toby wiązało się ze zmniejszeniem wydobycia ropy naftowej i wyższymi jej ceny – stwierdza ekonomista.

Potwierdzeniem bardzo napiętej sytuacji panującej na Bliskim Wschodzie jest zerwanie przez Arabię Saudyjską stosunków dyplomatycznych z Iranem, do którego doszło na początku stycznia 2016 roku. Oficjalnym powodem są ataki na saudyjską ambasadę oraz konsulat na terenie Republiki Iranu. Z kolei strona irańska tłumaczy, że zamieszki pod saudyjskimi placówkami dyplomatycznymi są następstwem egzekucji szyickiego duchownego, który otwarcie krytykował politykę prowadzoną przez Arabię Saudyjską. Jednocześnie oskarża Arabię o atak na irańską placówkę dyplomatyczną w stolicy Jemenu.

– Myślę, że to napięcie wchodzi teraz w kulminacyjny moment. Będzie ono miało znaczenie przede wszystkim z punktu widzenia gospodarczego – uważa Marek Wołos.

Podkreśla jednak, że nawet jeśli w wyniku nasilenia konfliktów na Bliskim Wschodzie cena ropy znacząco wrośnie, sytuację stabilizuje bardzo tania ropa z USA.

– W taki właśnie sposób reaguje rynek. Natomiast nie są to jeszcze przesadne i silne reakcje, bo oprócz tych dwóch krajów, które dyktują ceny ropy, mamy do czynienia cały czas z bardzo tanią ropą ze Stanów Zjednoczonych i to się jeszcze w najbliższym czasie nie zmieni – zauważa Wołos.

Czytaj także