Newsy

Inwestorzy oczekują pierwszych decyzji ekonomicznych nowego prezydenta USA

2017-01-10  |  07:00

Pod koniec ubiegłego roku rynki poznały korzystne wskaźniki amerykańskiej gospodarki, która podczas dwunastu miesięcy wzrosła o 3,5–4 proc. Inflacja i bezrobocie za oceanem są niskie, a optymizmem napawają m.in. wskaźniki wyprzedzające. Teraz inwestorzy czekają na pierwsze decyzje ekonomiczne nowego prezydenta Donalda Trumpa. 

– W 2017 roku oczy inwestorów w Stanach Zjednoczonych będą skupione na konkretnych działaniach Donalda Trumpa – prognozuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Radosław Pszczółkowski, analityk makroekonomiczny w funduszu hedgingowym Macromoney Global Investments. – Nasze przewidywania na razie są optymistyczne. Jest jedna dość niepokojąca dana: otóż bezrobocie znajduje się na historycznie bardzo niskich poziomach i wynosi 4,6 proc. Niestety, takie wskazania występowały zwykle przed kryzysami. Ale mimo to jesteśmy dobrej myśli.

Na zakończenie roku rynek finansowy w Stanach Zjednoczonych otrzymał wysyp pozytywnych danych makroekonomicznych, szczególnie dotyczących przemysłu oraz sprzedaży detalicznej. Ostatni opublikowany w listopadzie indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan, po wzroście o 6,6, ukształtował się na rekordowym poziomie 93,8 punktów (podobny, grudniowy wskaźnik Conference Board wzrósł o 4,3).

Opublikowany także w ostatnim miesiącu roku indeks ISM dla przemysłu wyniósł 54,7 punktów (był o 1,5 wyższy niż w listopadzie). Sprzedaż detaliczna w Stanach Zjednoczonych w ujęciu rocznym zwiększyła się o około 4 proc., inflacja kształtuje się na poziomie 1,7 proc. (zakończył się okres szkodzącej gospodarce deflacji, czyli permanentnego spadku cen), a Produkt Krajowy Brutto wzrósł w granicach między 3,5 a 4 proc. (w skali roku).

Zwieńczeniem tego, jak podsumowuje Radosław Pszczółkowski, była oczekiwana od dawna, ale pierwsza od wielu miesięcy, podwyżka stóp procentowych ze strony Rezerwy Federalnej.

– Naturalnie wszystko to może wpływać na umocnienie się tej waluty, co z kolei byłoby pewnym problemem dla amerykańskiego eksportu, szczególnie w branży wysokich technologii – ocenia Radosław Pszczółkowski. – Pamiętajmy, że ubiegły rok upłynął pod znakiem bardzo barwnej kampanii prezydenckiej, w której wygrał kandydat wskazywany jako kontrowersyjny. Donald Trump szedł do wyborów przede wszystkim z obietnicą uproszczenia i obniżenia podatków oraz jasnym przekazem: jestem milionerem, człowiekiem biznesu. I tego od niego oczekuje rynek.

Zwycięstwo niemającego większego doświadczenia politycznego republikańskiego przedsiębiorcy Donalda Trumpa w wyborach na najważniejsze stanowisko w Stanach Zjednoczonych z początku było szokiem dla rynków finansowych. Szybko jednak inwestorzy zaczęli dostrzegać możliwości pozytywnego oddziaływania tej decyzji wyborców na amerykańską gospodarkę. Rosły więc indeksy giełdowe oraz znacznie wzmocniła się pozycja dolara względem innych walut (jego notowania w parze ze złotym wzrosły o blisko 10 proc.).

– Pamiętajmy, że Donald Trump obiecywał inwestycje w infrastrukturę, zatem prawdopodobne jest odrodzenie tzw. klasycznego przemysłu, miedzy innymi ciężkiego – wskazuje Radosław Pszczółkowski. – Branża ta płaci relatywnie wysokie podatki, co w połączeniu ze zwiększonymi inwestycjami może spowodować jej odrodzenie. Patrząc na dynamikę rok do roku, po spowolnieniu z 2015 roku produkcja podczas kolejnych dwunastu miesięcy się ustabilizowała i trend odwrócił. Naturalnie możemy oczekiwać pewnej korekty, bo trudno, aby ceny akcji rosły w sposób wykładniczy.

Czytaj także